Jak wrócić do formy po ciąży – Edyta Litwiniuk

Powrót do formy po ciąży - Edyta Litwiniuk YouTube Pomelo Health Podcast

W drugim już odcinku z Edytą Litwiniuk rozmawiamy o tym jak wrócić do formy po ciąży. Jakie ćwiczenia są najlepsze, jak prowadzić swoją dietę i znaleźć czas opiekując się małym dzieckiem. Mówimy również kiedy jest najlepszy moment i jak wprowadzić ten proces spokojnie do życia mając na uwadze małe dziecko.

Edyta Litwiniuk – dietetyk, trener personalny oraz szkoleniowiec. Była naczelna czasopisma Shape, a dziś mama trzech córek i prowadząca projekt Fit Mama w którym pomaga kobietom w ciąży oraz po ciąży dbać o swoją formę bez zbytnich wyrzeczeń. Na co dzień trenuje triathlon razem z mężem Wojtkiem oraz prowadzi platformę treningową TrainingPoint.pl

Strona Edyty: https://edytalitwiniuk.pl/
Platforma treningowa: https://www.trainingpoint.pl/
Instagram: https://www.instagram.com/edyta_litwiniuk
Facebook: https://www.facebook.com/edytalitwiniukpl/

Health Podcast Podcast stworzony przez catering dietetyczny Pomelo. Jeśli uważasz, że zdrowie to wypadkowa Twoich możliwości. Jesteś pod dobrym adresem. To podcast dla aktywnych oraz ambitnych osób, a poruszamy w nim tematy nie tylko związane z dietą, ale również sportem czy zdrowiem psychicznym. Zapraszamy jako firma, która od wielu lat wpływa na lepsze nawyki żywieniowe swoich klientów.

Strona podcastu: https://pomelo.com.pl/podcast

Prowadzący podcast:
Grzegorz Piekarczyk
https://zyjmocno.com
https://www.instagram.com/grzegorzpiekarczyk

Jak wrócić do formy po ciąży – Edyta Litwiniuk

Grzegorz: Cześć. Po raz drugi jest z nami Edyta Litwiniuk – dietetyk, trener personalny oraz szkoleniowiec. Była naczelna czasopisma SHAPE, a dziś mama trzech córek i prowadząca projekt ,,FIT MAMA”, w którym pomaga kobietom w ciąży oraz po ciąży dbać o swoją formę bez zbytnich wyrzeczeń. Na co dzień trenuje triathlon razem z mężem Wojtkiem oraz prowadzi platformę treningową trainingpoint.pl. Cześć Edyta. 

Edyta: Cześć. Dzień dobry. 

Grzegorz: Ostatnio rozmawialiśmy o trenowaniu w trakcie ciąży, oraz odżywianiu w trakcie ciąży. Dziś sobie porozmawiamy o trenowaniu i odżywianiu po ciąży. Od razu zaczniemy od najważniejszego pytania, czyli jak szybko po porodzie możemy wrócić do treningów? 

Edyta: Właśnie to jest taki temat rzeka, dlatego że nam powrót do treningów po porodzie bardzo często kojarzy się z tym, dziewczyny zadając to pytanie, myślą bardzo często: Kiedy będę mogła pójść na swoje zajęcia fitness, pójść pobiegać, pójść na crossfit, pójść na trampolinę? Odpowiedź generalnie jest taka, że jeżeli rodziłyśmy naturalnie to już po sześciu tygodniach. Natomiast jeśli przez cięcie cesarskie, to po dwunastu tygodniach, ale to wszystko nie jest takie proste, bo tak jak w poprzednim podcaście powtarzałam, bardzo ważna jest ta forma zdrowotna, czyli musimy zwrócić uwagę na to, co zostało podczas porodu uszkodzone. Czyli na przykład podczas porodu naturalnego po prostu nasze mięśnie dna miednicy.

Musimy pozwolić im wrócić do równowagi, przede wszystkim je wzmocnić. Niestety to jest tak, że one bardzo mocno nam się rozciągają i są bardzo, bardzo słabe. Możemy odczuwać różnego rodzaju problemy, mieć ogromny dyskomfort podczas chodzenia, podczas aktywności, ale tak naprawdę już po porodzie w łóżku możemy je zacząć ćwiczyć. Wystarczy, że będziemy je delikatnie napinały – tak, jakbyśmy chciały powstrzymać strumień moczu, ale nie możemy tego robić podczas załatwiania się, bo jest to po prostu niezdrowe. Raz możemy to zrobić, aby wyczuć i dowiedzieć się, które to są mięśnie. Ćwiczyć można również tuż po porodzie, leżąc jeszcze w łóżku, w szczególności na przykład kobiety, które miały cesarskie cięcie i nie mogą się za szybko spionizować i muszą leżeć, to warto by wykonywały już różnego rodzaju delikatne krążenia stopami. Są to ćwiczenia przeciwzakrzepowe.

Takie ćwiczenia krążeniowe, pobudzające na krążenie i znowu wzmacnianie tych mięśni dna miednicy, ponieważ to, że rodziliśmy przez cięcie cesarskie, nie oznacza, że nasze mięśnie dna miednicę nie były osłabione. Były, bo tak naprawdę przez całe dziewięć miesięcy ten koszyczek, zwany właśnie mięśniami dna miednicy, nosił to wszystko, co miałyśmy w brzuchu, mówiąc bardziej podglądowo. W związku z tym tak naprawdę my jak najszybciej powinnyśmy zadbać o tę formę zdrowotną. Warto jeszcze w trakcie ciąży skorzystać z usług fizjoterapeutki uroginekologicznej, która nam podpowie, co możemy robić, czego nie możemy robić. Na przykład podklei nam brzuch, jeżeli zaobserwuje, że nam się rozchodzi, że mam rozejście mięśnia prostego brzucha, czy też powie o prostych nawykach, które jakby zminimalizują rozchodzenie się tych mięśni prostych, czy chociażby zmniejszą ciśnienie generowane na mięśnie dna miednicy.

Warto sobie zdawać sprawę z tego, że poród naturalny czy cięcie cesarskie są ogromnym wyzwaniem dla naszego organizmu. Tak jak my po kontuzji wracamy pomalutku do formy, korzystając często z zabiegów, rożnego rodzajów fizjoterapeutów, to tak samo powinno się dziać z kobietami po porodzie. Powiem szczerze, że trochę mnie boli to, że mamy XXI wiek, żyjemy w środku Europy, a kobiety nie są objęte takim programem wsparcia lub programem rehabilitacyjnym ułatwiającym powrót do formy. Nie mówię o tym, żeby mieć kratę na brzuchu. Tylko wiesz Grzegorz, w Polsce sprzedaje się więcej pieluch dla kobiet dorosłych, niż dla dzieci. Skądś to się bierze, prawda?

To są bardzo często powikłania po porodzie. Idziemy do ginekologa i lekarz nam często mówi: A już wszystko dobrze. Połóg się zakończył. Może Pani zacząć ćwiczyć. Koniec. I taka dziewczyna dostaje taką informację i idzie na trampolinę, idzie biegać, idzie na crossfit. Ma problemy z nietrzymaniem moczu. Wstydzi się. Zamyka się w sobie. Unika kontaktów społecznych, unika męża, unika seksu. Wycofuje się z życia społecznego i po prostu to wszystko generuje różne problemy na wielu płaszczyznach. Bardzo żałuję, że właśnie nie ma takiego programu wsparcia i mówienia o tym, z jakimi problemami kobiety mogą się borykać i przede wszystkim jak mogą sobie z tym wszystkim poradzić. Jeszcze jak żyjemy w większym mieście, w większych miastach, to mamy praktycznie pewnie w każdej dzielnicy jakiegoś fizjoterapeutę, ale te kobiety w mniejszych miejscowościach tak naprawdę są pozostawiane same sobie.

Grzegorz: Czyli w trakcie połogu najlepszym rozwiązaniem będzie udanie się do fizjoterapeuty?

Edyta: Tak, im szybciej tym lepiej. Dokładnie tak.

Grzegorz: OK, to w takim razie, jak już sama wspomniałaś, co z kobietami właśnie w mniejszych miejscowościach, gdzie w zasięgu kilku nawet dziesięciu kilometrów takiego fizjoterapeuty nie ma. Jak taka kobieta może sama sobie pomóc? 

Edyta: Z plusów tej całej pandemii, jest to, że wiele osób, wiele działań, ale przede wszystkim wielu osobom otworzyła się klapka na to, że dużo rzeczy można zrobić właśnie online. I wiem, że mnóstwo fizjoterapeutek też po prostu przeniosło się do online. Tak jak my teraz rozmawiamy widząc siebie, tak samo jest prowadzona bardzo często taka wizyta u fizjoterapeutki. Oczywiście nawet, jeśli chodzi o kwestię takiego oklejenia brzucha, może my nie zrobimy tego tak profesjonalnie jak taka fizjoterapeutka, ale każde oklejenie tej pani zwykłymi plastrami, które kupimy w aptece, może nam pomóc.

Oprócz tego taka fizjoterapeutka może nam pokazać jak wstawać z łóżka, żeby nie pogłębiać problemów, które mamy. Jak kichać, jak kaszleć, jak się śmiać, a także na przykład jak możemy zacząć ćwiczyć. Oczywiście, generalnie tutaj kwestie są bardzo indywidualne. Takie indywidualne podejście zawsze jest na wagę złota, ale umówmy się, wiele tych ćwiczeń się powtarza. I akurat w tej kwestii uważam, że raczej sobie nie zrobimy krzywdy, jeśli zaczniemy wzmacniać te mięśnie dna miednicy. Może ta siła skurczu będzie za mała, za krótka, ale jakaś będzie. Albo powinnyśmy postawić na rozluźnianie też tych mięśni.

Chociaż po porodzie zazwyczaj ta pierwsza opcja. Lepiej po prostu skonsultować się nawet z kimś właśnie online. Czy też kwestia blizny po cięciu cesarskim, też taka fizjoterapeutka pokaże jak z taką blizną pracować, jak ją mobilizować, lub też chociażby z nacięciem okolic krocza.

Grzegorz: W trakcie połogu najlepiej jakby kobieta chodziła do fizjoterapeuty lub konsultowała się. Przez te ćwiczenia z fizjoterapeutą wzmocnione są mięśnie dna miednicy. Czy mogę po połogu i takim podejściu do tematu od razu wskoczyć na jakikolwiek trening, jaki wcześniej kobieta uprawiała, czyli tak jak wspomniałaś, czy to crossfit, rower, triathlon, czy bieganie. Czy są jeszcze jakieś przeciwskazania po tym okresie po dobrym przygotowaniu? 

Edyta: Kolejną kwestią, na którą warto zwrócić uwagę oprócz tych mięśni dna miednicy, chociaż to jest jakby wszystko ze sobą powiązane, jedna taśma praktycznie mięśniowa, to rozejście mięśnia prostego brzucha. Generalnie mięśnie proste brzucha przebiegają wobec siebie równolegle. W trakcie ciąży są rozpychane i tworzy się taka dziura między nimi. Potem po porodzie, że tak powiem, trochę wracają na swoje miejsce. Jednak mimo wszystko ta przerwa może być odczuwalna na dwa, trzy palce.

Często kobiety wstając z łóżka, jakby na przykład chciały wykonać takie spięcie proste, to obserwują na brzuchu tak zwany stożek, który im się po prostu robi w tym miejscu między tymi mięśniami prostymi brzucha, bo osłabiona jest ta kresa biała. Jest to też taka rzecz, na którą warto zwrócić uwagę, bo niestety dziewczyny często myślą: Aha, urodziłam, to chcę mieć szybko płaski brzuch i zaczynają robić brzuszki, planki, wszelkiego rodzaju ćwiczenia, które nam wzmagają ciśnienie śródbrzuszne, czy też chodzą na trampoliny, na bieganie od razu i tak dalej.

Generalnie powinnyśmy tego unikać. Warto jest popracować nad wspomnianymi już wcześniej mięśniami dna miednicy, bo generalnie to jest tak, że powinniśmy właśnie zacząć od dołu, czyli od mięśnia dna miednicy. Potem od mięśnia poprzecznego brzucha i dopiero zająć się mięśniami prostymi brzucha. Na końcu często jest tak, że już tymi mięśniami płaskimi brzucha nie musimy się już jakoś szczególnie zajmować, bo przez to, że wzmocnimy mięśnie dna miednicy, ogarniemy ten poprzeczny brzuch, a tutaj mięśnie proste same nam się jakby zejdą.

Bardzo często tak dzieje. Jeśli nie, to znowu trzeba skorzystać z wizyty u fizjoterapeuty. Skorzystać może z tape’ów, żeby pomóc trochę tym mięśniom się zejść i już. Ale generalnie powinniśmy po prostu zacząć bardzo powoli. Czyli nie tak, że od razu idziemy biegać. Nie tak, że idziemy od razu na crossfit i dźwigamy duże ciężary czy też idziemy na trampolinę. Po prostu tak jak wracamy po jakiejś kontuzji. Taka delikatna progresja obciążeń treningowych.

Grzegorz: Właśnie. Żyjemy w czasach Instagrama i sam ostatnio widziałem znajomą, która trzy miesiące już po porodzie wyglądała naprawdę świetnie. Płaski brzuch, w życiu bym nie powiedział, że przed chwilą urodziła dziecko. Co wpływa na to, że jedne z kobiet szybko wracają do formy, inne nie? Co powiedzieć tym kobietom, które oglądają takie zdjęcia i widzą, w jakiej świetniej formie są niektóre kobiety po ciąży, jak szybko do niej wracają, a same się z tym zmagają? Chciałbym, żebyśmy podeszli do tego po prostu w racjonalny sposób. 

Edyta: W pierwszej kolejności zawsze takim dziewczynom mówię, że po pierwsze w ogóle nie powinnyśmy się porównywać, dlatego że każda z nas jest inna. Każda z nas szybciej lub wolniej, każda w swoim tempie wraca do tej formy. Ja wiem, że to trochę łatwo powiedzieć, ale takie zdjęcia nie powinny w żaden sposób budzić w nas takiej frustracji, tylko bardziej inspiracji. Umówmy się, każda z nas albo przynajmniej większość dziewczyn, chce dobrze wyglądać. Jeżeli taka trenerka wrzuca takie zdjęcia to oznacza, że się da, że można.

Oczywiście, nie wszystkie tego chcą, nie wszystkie dziewczyny tego potrzebują i ja mówię z perspektywy trenerki, dietetyka i dziewczyny, do której właśnie dziewczyny się zwracają z takim problemem, że chcą wyglądać dobrze. Więc wiem, że jest zapotrzebowanie na to, żeby dobrze wyglądać. Jednak ja zawsze będę podkreślała, że to zdrowie jest na pierwszym miejscu. Dopiero po porodzie, jeśli zadbamy o swoje zdrowie, możemy dbać o te kwestie wizualne. Ja na przykład też często swoim podopiecznym mówię, tak jak one pytają: Co mam zrobić, żeby szybko wrócić do formy po porodzie? Odpowiedź jest właśnie taka: Zadbaj o to przed ciążą. Tak naprawdę pamiętajmy o tym, że trenerki pracują nad swoimi ciałami bardzo często latami. To nie jest tak, że natura im coś dała raz na zawsze.

Chociaż też są takie trenerki, które zaczynają inaczej wyglądać po porodzie i to też jest OK. To też nie jest tak, że jak masz super ciało przed porodem to znaczy, że będziesz tak samo wyglądała po porodzie. Nie, ciąża niestety nie rozpieszcza ciała kobiety. Jest to bardzo wymagający czas. Żeby ułatwić dziewczynom to, w jaki sposób mają myśleć o sobie, o swoim ciele po porodzie, to ja będę zawsze namawiała do tego, aby myślały w ten sposób, że ich ciało ma być zdrowe, ich organizm ma być zdrowy, ich ciało ma być po prostu funkcjonalne. Mamy się czuć komfortowo po porodzie. Namy mieć komfort ze swoim ciałem, że patrzymy w lustro i sobie myślimy: Kurczę, ale fajnie. Dałam z siebie wszystko, zadbałam o swoje mięśnie dna miednicy, poćwiczyłam dzisiaj na swój bolący kręgosłup.

Chciałabym, żeby dziewczyny z taką większą czułością na siebie patrzyły. Z jednej strony, wiadomo, lubimy patrzeć na swoje ciało i myśleć: “ale fajnie wyglądam”, ale ja bym wolała, żebyśmy patrzyły w taki sposób, że nasze ciało jest takim naszym domem, że po prostu dbamy o siebie w taki sposób – badamy się, chodzimy do lekarza, zdrowo się odżywiamy, a nie tylko wymagamy od tego ciała. Po prostu uważam, że jeśli damy temu ciału najwięcej, ile możemy z siebie, to ciało nam się w fajny sposób odpłaci.

Grzegorz: Myślę, że mówimy tutaj nie tylko o ciąży czy okresie po ciąży, ale najgorszym dla naszego ciała jest stres. Mnóstwo osób nie zdaje sobie z tego sprawy, że nawet dobrze się odżywiając, super trenując, jeśli tylko źle śpimy i podlegamy ciągłym stresem, to wszystko to może po prostu nie iść w tym kierunku, w którym chcemy. Tak jak wspomniałaś, to patrzenie na siebie, na własne ciało i dbanie o nie jest bardzo ważne.

Edyta: Ja wiem, że to też tak trochę łatwo powiedzieć, ale żebyśmy nie patrzyły na inne osoby z taką frustracją. Tylko po prostu OK. Jeśli zobaczymy fajne zdjęcia, to sobie możemy pomyśleć: OK. Fajnie, da się tak wyglądać. Tylko pytanie – czy ja chcę tak wyglądać? Czy jest mi to do czegoś potrzebne? Może wystarczy właśnie popatrzeć na siebie w ten sposób, że przecież ja wyglądam super.

Też z drugiej strony pamiętajmy o tym, że wiele zdjęć jest retuszowanych. Niestety, dziewczyny retuszują swoje zdjęcia na Instagramie. Też sama po sobie wiem, że wybieram na przykład zdjęcia, które jest najbardziej korzystne i czasami sobie tak myślę: O Matko. To ja mam taką talię, a przecież ja wiem, że ja nie mam żadnego wcięcia w tali, ale kurcze fajnie wyszło. Naprawdę patrzmy z takim dużym  przymrużeniem oka na to, co widzimy w social mediach, a z większą czułością patrzmy na swoje odbicie w lustrze.

Grzegorz: Dokładnie. Jeszcze wracając do treningu. Co myślisz o treningu angażującym dziecko, czy jest on możliwy? Sam widziałem takie treningi, używanie dziecka jako formę obciążenia. Czy taki trening może przynieść efekty? Czy chodzi bardziej o to, żeby się zająć i dzieckiem i jednocześnie coś zrobić dla siebie? Czy lepiej wychodzić z podejścia, że jak trening to dla mnie, a na dziecko jest inny czas?

Edyta: Ja zacznę od tego ostatniego, bo ja uważam, że każda mama po porodzie powinna jak najszybciej nauczyć wszystkich domowników i wszystkich, którzy są bardzo blisko niej, że jeśli zostałam matką to nie znaczy, że jej potrzeby na bycie samą, na spełnianie swoich pasji, realizacji swoich pasji, spełnianie swoich marzeń odeszły do lamusa. Im szybciej przyzwyczaimy swoich bliskich do tego, że jestem mamą, ale tak samo potrzebuję czasu dla siebie – tym lepiej. Najgorsze jest to, jak kobiety stają się niewolnikami swojego dziecka, jak kobiety nie dopuszczają swoich partnerów do tego dziecka, bo wszystko zrobią lepiej. To jest takie po prostu zakładanie sobie smyczy, niestety.

Przeszłam z tego treningu do takich innych społecznych rzeczy, ale ja uważam, że po prostu szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko i szczęśliwy tata i cały dom, dlatego dbajmy o tą taką swoją przestrzeń. Nawet nie chodzi o te ćwiczenia, tylko ty już od początku przyzwyczaj – Droga mamo – że będziesz wychodziła do kosmetyczki na paznokcie, na kawę z koleżanką, do kina, do biblioteki, gdziekolwiek sama bez całego otoczenia domowego. Niestety na początku możemy być mega szczęśliwi, że jest to dziecko i tak dalej, ale omówmy się, potem każdy z nas w pewnym momencie potrzebuje społeczności.

Dlatego też uważam, że jeśli chodzi o trening i jeśli mamy możliwość wyjść na trening same bez dziecka, albo poćwiczyć w pokoju obok bez dziecka, to to zróbmy, bo to jest taki czas dla siebie. Jeśli chodzi o używanie dziecka jako obciążenia, to absolutnie nie, bo ciało kobiety przede wszystkim po porodzie nie jest przygotowane na to, żeby ćwiczyć z obciążeniem. Ja wiem, że jest mnóstwo różnych programów kobiet, które ćwiczą w chustach i tak dalej. Ale ja powiem szczerze, że nawet sama po sobie wiem mimo tego, że byłam aktywna przez całą ciąże, jeszcze bardziej aktywna przed i wydawało mi się, że mam to ciało przygotowane, to pamiętam jak robiłam swój pierwszy przysiad po porodzie, w zasadzie półprzysiad. Trzasnęłam się po prostu jak osika. Byłam tak rozklekotana, że tak sobie myślałam, jakbym miała jeszcze teraz dźwigać dziecko, które waży 3 – 5 kilogramów (w zależności, na którym etapie zaczynamy ćwiczyć), to już jest to obciążenie.

Już nie wspomnę o tym, jakim niebezpieczeństwem jest to dla dziecka, kiedy to dziecko na przykład nie trzyma stabilnie głowy i ta głowa jeszcze lata, a przede wszystkim też taka pozycja pionowa tuż po porodzie nie jest jakoś super polecana dla takiego maluszka. Więc ja mówię stanowcze “nie” na wszystkie opcje ćwiczeń z dzieckiem. Chyba, że to dziecko sobie leży na macie, bawi się swoimi zabaweczkami, albo po prostu sobie leży, bo takie dziecko przecież jeszcze się nie bawi zabawkami, to jest spoko. Jeśli mama nie ma innej opcji, to wiem, że mnóstwo kobiet tak ćwiczy. Ja sama tak ćwiczyłam. Robiłam pompkę damską i dawałam dziubka mojej córeczce w usta czy też leżałam sobie obok na macie i unosiłam nogę. To jest ok. Ale uciekajmy z domu drogie mamy.

Grzegorz: Poruszyłaś ciekawy temat, jako mama trzech córek. Powiedz mi jak to podejście do czasu dla siebie zmienia się z każdym kolejnym dzieckiem.  Też jest trochę tak, że z każdym kolejnym dzieckiem mamy coraz większy dystans do tego wszystkiego i jakby nie stresujemy się tak, jak przy pierwszym dziecku. Są różne anegdoty, że trzecie dziecko wychowuje się samo.

Edyta: Potrąca się z kieszonkowa jak połknie piątaka.

Grzegorza: Jak to podejście zmienia się z każdym kolejnym dzieckiem? 

Edyta: Oczywiście ten stres jest znacznie mniejszy. Ja po pierwszym porodzie byłam mega zestresowana. Byłam chyba w ciągu trzech miesięcy z 6 razy u kardiologa, bo nie wierzyłam w to, że ja nie mam jakiegoś stanu przedzawałowego. Po prostu moje serce mnie bolało, kuło. Cokolwiek moja córeczka w nocy nie zrobiła, ja stawałam na baczność. Byłam mega zestresowana. Jeszcze kiedyś ktoś mi nagadał, że śpi jak niemowlę. Mi się wydawało, że śpi jak niemowlę, to po prostu aniołek, a takie małe dziecko śpi naprawdę głośno. Co chwilę tam coś stęka, kwili. Ja po prostu cały czas się bałam, że jej coś się dzieje. Więc byłam mega zestresowana. Przy drugim i trzecim to wiadomo, było trochę łatwiej. Oczywiście, pamiętajmy o tym, że ten czas po porodzie jest taki, że nie wyjdzie się na trzy godziny. Szczególnie jeśli zdecydujemy się karmić piersią. Więc ja na przykład każdą swoją córeczkę karmiłam piersią.

Po pierwszym dziecku to było dla mnie takie frustrujące, że ta  maleńka jest cały czas do mnie przymocowana. Z jednej strony mnie to cieszyło, a z drugiej wiedziałam, że nikt jej nie karmi, tylko ja to mogę zrobić. To mnie tak trochę frustrowało. Przy drugim i trzecim już było mi o tyle łatwiej, że wiedziałam, że to też jest etap, że to potrwa pół roku. Wiedziałam, że to się kiedyś skończy, bo to też jest tak, że na początku masz wrażenie, że to się nigdy nie skończy, że przez całe życie już będziesz niewyspana, ciągle w tych dresach takich zalanych tym mlekiem, ciągle we fryzurze takiej niekoniecznie wyjściowej, bez make-up’u i tak dalej. Już po drugim, trzecim dziecku wiedziałam, że kiedyś to się skończy.

Wiadomo, że po porodzie trzeba sobie dać czas, bo to nie jest tak, że wyjdziemy ze szpitala i od razu polecimy na trening, polecimy na paznokcie. To dzieciątko jest do nas przymocowane, ale przy drugim i trzecim dziecku już z dużo większą łatwością się do tego przychodzi, bo wiemy o tym, że to mija. Przyjdzie taki moment, że zaczniemy spać.

Grzegorz: Przejdźmy teraz do odżywiania i diety w trakcie karmienia. Czym taka dieta powinna się różnić? Czy to jest ta sama dieta co w trakcie ciąży, czy ona po prostu powinna być zdrowa? Czy jeszcze na coś powinniśmy zwrócić uwagę, jeśli karmimy piersią?

Edyta: Jest tutaj wiele różnych mitów. Generalnie dieta mamy karmiącej nie istnieje, chociaż warto obserwować swój organizm. Z racji tego, że my na przykład nie jesteśmy jakoś powszechnie testowane na jakiegoś różnego rodzaju nietolerancje, to nie wiemy często o takich nietolerancjach w swoim organizmie, a bardzo łatwo takie nietolerancje przekazać swojemu dziecku. Na przykład jeśli my nie zarejestrujemy tego, że spożywając na przykład nabiał- ja akurat jestem takim przypadkiem, zjem jakiś serek, za chwilę mam jakieś rewolucje i tak dalej i gdybym nie wiedziała, że to jest nietolerancja laktozy, nie robiąc kiedyś takich badań, to w ogóle bym tego nie skojarzyła. Jeśli będziemy karmiły piersią i na przykład spożywaliśmy ten serek w trakcie ciąży, to może się okazać, że taką nietolerancję nasze dziecko też będzie miało.

Niestety podczas karmienia piersią różnego rodzaju problemy mogą wyjść. Warto po prostu obserwować. To też jest taki temat, że właśnie są tutaj różne, rozbieżne informacje. Ja na przykład mogę jasno powiedzieć, że ja łączyłam to spożywanie nabiału przeze mnie z jakimiś problemami u mojego dziecka. Ktoś inny jednak powie, że to absolutnie nie, że to może być zbieg okoliczności, bo dziecko miało kolkę, która nie jest uwarunkowana przez układ pokarmowy, tylko bardziej przez układ nerwowy. Temat jest mocno złożony. Jedna, jedyna rada dla mam, żeby po prostu nie dały się zwariować. Absolutnie nie może być tak, że jedzą tylko gotowanego kurczaczka czy indyka, marcheweczkę, a może nawet marcheweczki nie, bo jednak jest wzdymająca. Generalnie mama podczas karmienia piersią nie powinna unikać jakichś różnych produktów. Po prostu powinna jeść praktycznie wszystko, na co ma ochotę. Wszystko, co jest zdrowe oczywiście, nieprzetworzone.

Jeśli myśli o tym, żeby wrócić do formy po porodzie, to powinna unikać przede wszystkim słodyczy, ale to też nie jest takie proste, bo ja sama wiem, jak urodziłam swoją pierwszą córeczką, to w pierwszym tygodniu zjadłam chyba siedem słoików z dżemem truskawkowym i non stop jadłam białe bułki. Przytyłam wtedy cztery kilogramy w ciągu tygodnia. Ale przez tą moją cukrzycę ciążową ja w ogóle nie mogłam jeść ani białego pieczywa, ani żadnych dżemów. Po prostu jak już urodziłam Julę, to rzuciłam się na to, na co najbardziej miałam ochotę i skończyło się to nadprogramowymi kilogramami.

Zamiast schudnąć po porodzie, to ja wtedy przytyłam. Ja uważam, że to też jest taki czas, w których te mamy powinny dać sobie spokój i niech jedzą to, co na mają ochotę, bo karmienie piersią jest jak wysiłek. Jak siedzę na rowerze, pedałuje i myślę: Boże, zaraz zjem ten cały garnek makaronu z truskawkami – tak samo jest z tymi mamami karmiącymi piersią. One są po prostu ciągle głodne. Dlatego przez pierwszy czas naprawdę jedźcie drogie mamy, rozkręcajcie sobie tą laktację i w ogóle nie myślcie o jakichś kilogramach.

Grzegorz: Wspomniałaś o tym, żeby w trakcie karmienia ciąży jeść to, czego szczególnie potrzebujemy i czujemy, że chcemy. W takim razie, kiedy możemy zacząć obcinać kalorie i myśleć o tym, żeby wrócić do tej formy? Kiedy możemy już ustawiać deficyt?

Edyta: Pamiętajmy o tym, że my musimy jeść, żeby mieć energię do tego, żeby nasz organizm produkował mleko. Niestety często jest tak, że jak my zaczynamy się odchudzać, to po prostu – mówiąc tak kolokwialnie – to nam po prostu ucina mleko. Mamy problemy z laktacją. Ta laktacja jest trochę zaburzona, mamy wrażenie, że to dziecko się nie najada, jest bardziej nerwowe, płaczliwe i tak dalej. Dlatego warto też zwrócić uwagę, czy mama nie zaczęła się odchudzać i jeszcze do tego, jak dołoży trening, to już w ogóle problemy z laktacją są gwarantowane.

Dlatego ja uważam, że jeśli zależy na tym, żeby karmić dziecko co najmniej 6 miesięcy wtedy, kiedy jeszcze nie wprowadzamy pierwszych pokarmów stałych, to przez te pierwsze 6 miesięcy warto nie obcinać tych kalorii. Ewentualnie delikatnie, takie 5%, ale to też dopiero po 4 miesiącu, nie wcześniej. Później już, jak wiemy, że w razie czego możemy nakarmić dzieciątko czymś innym, to tak naprawdę możemy zacząć taką redukcję mówiąc ogólnie po 6 miesiącach. Chociaż też pamiętajmy, że też jest mleko modyfikowane i zawsze można dokarmiać dziecko mlekiem modyfikowanym. Takiemu dziecku też nie dzieje się żadna krzywda.

Grzegorz: Czyli przez te pierwsze pół roku nie możemy myśleć o gubieniu tych kilogramów i wracaniu do formy?

Edyta: Możemy absolutnie, bo pamiętajmy o tym, że tak naprawdę karmienie piersią to taki gratis. Literatura podaje, że to takie 300, a nawet 700 kilokalorii spalonych w gratisie. Samo właśnie produkowanie mleka i karmienie piersią. Tak naprawdę, jeśli my będziemy jadły zdrowo, w miarę zdrowo i trochę się ruszały, to te kilogramy będą z nas schodziły.

To nie jest tak, że będziemy dalej miały na przykład te 10 kilogramów nadprogramowych po porodzie. Tylko po prostu to takie delikatne schodzenie, też ta woda będzie z nas schodzić. Absolutnie to tak nie jest, że będziemy tak wyglądały przez pierwsze pół roku. Jakoś tak ta natura jest pomyślana, że jeśli będzie to karmienie piersią i dodamy trochę aktywności ruchowej, to mamy tak jakby dwa razy więcej spalonych kalorii.

Grzegorz: Czyli nie na dużym deficycie, ale mądrze i z myślą o karmieniu, żeby po prostu nie zatrzymać tego procesu. Myślę, że poruszyliśmy wszystkie ważniejsze kwestie, jeśli chodzi o trenowanie i odżywianie w ciąży. Na sam koniec powiedz mi czy jest coś, co chciałabyś przekazać wszystkim przyszłym mamom i bardzo młodym mamom od siebie.

Edyta: Chciałabym im powiedzieć, żeby w ogóle nie dały się zwariować. Macierzyństwo to jest taki fajny etap, fajny czas, ale też pamiętajmy o tym, że my jesteśmy ważne. Żebyśmy właśnie przyzwyczaiły tych naszych domowników, wywalczyły czas dla siebie, żebyśmy spełniałyśmy się na każdej płaszczyźnie swojego życia, żebyśmy się nie porównywały i też może właśnie nie słuchały miliona różnych rad, bo każdy z nas jest inny. Myślę, że wiele rzeczy musimy ma swojej własnej skórze, na swoim własnym przykładzie przeżyć.

Grzegorz. Dziękuję Ci bardzo. Powiedz gdzie możemy Cię znaleźć?

Edyta: Zapraszam na swoją platformę Training Point i oczywiście na kanały w social mediach: Instagram i Facebook.

Grzegorz: Wszystkie linki zamieścimy w opisie do tego odcinka. Ja bardzo dziękuję i na pewno do usłyszenia jeszcze kiedyś.Edyta: Dziękuje, do zobaczenia. Pa!

To może Cię zainteresować...

NASZE DIETY